Kiedy przeprowadziłam się z rodziną do nowego mieszkania, od razu chciałam zaprzyjaźnić się z sąsiadami. Za ścianą mieszkała kobieta z mężem i małym synem. Często zapraszałam ich na herbatę, przynosiłam ciasto, ale sąsiadką nie miała ochoty na taką znajomość.
Minęło ponad 30 lat i nigdy się nie zaprzyjaźniłyśmy. Syn sąsiadki przeprowadził się do Francji, jej mąż zmarł i kobieta została sama. Najgorsze jest to, że z czasem nie mogła już sama wstać z łóżka, więc potrzebowała stałej pomocy. Oczywiście nie mogłam trzymać się z daleka. Przez jakiś czas zostawałam u niej na noc, pilnowałam ją, pomagałam jej chodzić i gotowałam posiłki.
Syn dokonał napraw w mieszkaniu i kupił nowoczesny telewizor, aby sąsiadką się nie nudziła. Jednak nie mogła nauczyć się go używać, więc moja wnuczka zawsze przychodziła i konfigurowała ponownie zepsute kanały, uczyła kobietę jak go używać.
Kiedy syn przyjechał do domu, aby odwiedzić sąsiadkę, nawet nie usłyszałam słowa wdzięczności. Moja wnuczka przestała pomagać z telewizorem, mówiła, że jej limit już się wyczerpał. A ja powiedziałam synowi sąsiadki, że musi zatrudnić specjalnych ludzi do opieki nad matką.
Szczerze mówiąc, było mi smutno, że w przeszłości sąsiadka nie chciała znać ani mnie, ani mojej rodziny, a teraz, kiedy stała się samotna i potrzebowała pomocy, przypomniała sobie o nas. Jednak nawet teraz, po tak długim czasie, jaki jej poświęciłam, nie usłyszałam ani od niej, ani od jej syna żadnego słowa wdzięczności.
Kiedy Igor wracał z Francji, za każdym razem prosił moją wnuczkę o podzielenie się z nim domowym Internetem, ale nigdy nie poczęstował jej przywiezionymi słodyczami.
Nie obrażam się na nich, sąsiadka jest już stara, a ja wcale nie martwię się o jej życie.